FOTORELACJA z VII Mistrzostw Polski Dezet 2008 / PSOR

 

 

VII Mistrzostwa Polski Dezet i dużo wrażeń za nami. Samo zorganizowanie wyjazdu z Łeby do Giżycka z Hubanią na przyczepie pochłonęło tyle energii, że byliśmy bliscy rezygnacji z wyjazdu. Trochę przeszkadzał nam brak auta do ciągnięcia przyczepy, brak przyczepy i brak kierowcy z uprawnieniami do ciągnięcia takiego zestawu (razem 6000kg i 14 metrów długości). Emocje na regatach wynagrodziły nam jednak trudności, które pokonaliśmy.


Niektórym załogom żeglarska fantazja dopisywała i zadbali o oryginalne stroje

Wieczór przed startem spędziliśmy miło z innymi załogami przy chmielu i rano pełni sił ruszyliśmy do żaglowo wiosłowych zmagań. Przy ważeniu okazało się co prawda, że Hubania ma co najmniej 600 kg nadwagi w stosunku do innych dezet (wynik dobalastowania na pływanie w Łebie) i waży 2109 kg , ale nie przejmowaliśmy się tym zbytnio.


Oficjalne otwarcie regat


Była lokalna prasa i telewizja

Dzień startu był dość pogodny, ale słaby wiatr zmusił wszystkich do wiosłowania od samego początku. Później okazało się, że zajęcie dobrego miejsca w wyścigu wioślarskim procentuje, bo trudno odrobić stratę na żaglach jeśli słabo wieje. Trasa regat wiodła z Giżycka do Ogonek na pierwszy punkt kontrolny, a potem do Węgorzewa, gdzie przed wejściem do portu trzeba było przepłynąć około 2 km kanałem na wiosłach.


W klubowych koszulkach prezentujemy się dobrze


Nagroda główna w regatach


Trymujemy żagle przed stratem


Ostatnie przygotowania przed wypłynięciem


Załoga w komplecie tuż przed oddaniem cum.


Zacięta rywalizacja


Takiej ilości dezet nie widzieliśmy od czasu udziału wMistrzostwach Niemiec na Rugii.


Niektóre DeZety poważnie podchodziły do rywalizacji m.in. były wyposażone w spinaker


Ostre wiosłowanie.


Na żaglach była chwila wytchnienia ;)


Lało ostro ;) Trzeba było sobie radzić ;)


Nocne pływanie w deszczu.

Pierwszy punkt zaliczyliśmy na dziesiątym miejscu w naszej klasie (turystycznej) i 17-tym w klasyfikacji generalnej. Na punkcie kontrolnym w Węgorzewie byliśmy około 23.00, gdzie z niedowierzaniem usłyszeliśmy, że przesunęliśmy się na piąte miejsce w naszej klasie dezet. Niestety radość nasza trwała krótko, zaledwie do ponownego wyjścia na Mamry.
Na ciemnym nie tylko z powodu nocy niebie pojawiły się błyskawice, a nadpływająca motorówka WOPR nakazała nam schronić się na brzegu, gdyż regaty zostały przerwane z powodu nadchodzącej nawałnicy.


Tak się cieszyli że wzieli Hubanię ;). Nie wiedzieli że już po regatach ;)

Chcąc nie chcąc wróciliśmy do Węgorzewa, kolejne 2 km na wiosłach, ale tym razem w grzmocie piorunów i strugach ulewnego deszczu. Przemoczeni do suchej nitki zasiedliśmy starym zwyczajem w lokalnej tawernie. Wszyscy skiperzy odebrali smsy od komisji sędziowskiej, że mamy przeczekać burzę, a następnie wznowić regaty o 07.00 w Giżycku.

Dla większości załóg okazało się to niemożliwe, gdyż dotarcie z Węgorzewa do Giżycka zajęło zbyt wiele czasu. My byliśmy w Giżycku jedną z pierwszych załóg, a i tak dotarliśmy na miejsce około10.00. Ostatnia dezetka była wciąż w drodze gdy losowano już kadłub ufundowany jako pierwszą nagrodę. Tytułu Mistrza Polski nie przyznano i cała impreza wyszła trochę nijako z przyczyn obiektywnych.


Hubania wyciągana z wody

O dziwo zmęczona i zniechęcona załoga oświadczyła, że w przyszłym roku damy czadu i na pewno wygramy, jeśli nie w klasyfikacji generalnej, to przynajmniej w naszej klasie dezet.

W sumie atmosfera bardzo fajna i zgranie załogi więcej niż bardzo dobre. Stawianie i zrzucanie żagli, przechodzenie z żagli na wiosła, czy kładzenie masztów pod mostami wychodziło płynnie i bez zbędnego zamieszania. Halsówka pod wiatr w wąskich przesmykach zachwycała Śmigła (bo sam ją prowadził, a nikt nie chciał go pochwalić :>). Czy wystartujemy znowu czas pokaże, ale póki co chętni są.

Więcej fotek w galerii klubu: >> GALERIA <<

Teksty: PSOR
Fotki: ANDRZEJ CHROŁ & PSOR