Druga i ostatnia część fotorelacji z rejsu Klubu Wodnego LOK Lębork po Wielkich jeziorach Mazurskich 2006.

 
Tym razem rozegrała się \"bitwa morska\", przepiękne zachody słońca i inicjacja żeglarska szczurów lądowych... 

 Część DRUGA foto-relacji z rejsu

W dniach 29 lipca - 12 sierpnia 2006
 odbył się rejs
Klubu Wodnego LOK w Lęborku ...
tym razem na śródlądziu tj. Mazurach

5.08.2006 Giżycko. PORT LOK
To był dzień gospodarczy. Jachty po kolei spływały z różnych zakamarków. Nowa załoga czekała na naszym jachcie (w tym załoga Gumisia też). Jachty zostały gruntownie wysprzątane. WIND II, na którym żeglował Darek P. zakończył tego dnia rejs.

6.08.2006 Kierunek SZTYNORT
Wyruszyliśmy wszyscy oprócz NATALII, która uzupełniała prowiant i zdecydowała się na wyjście przy kolejnym otwarciu mostu obrotowego na Kanale Giżyckim. (Jest to jeden z dwóch takim mostów w Europie i jedyny działający do dziś).


Przed nami most obrotowy (Giżycko)


J. Kisajno. Tego dnia wiaterek dopisywał. Przy wejściu do Sztynortu siła wiatru była w okolicach 5B + porywy. Ponieważ wiał wschodni to fale też miały rozbiegówkę na j. Dargin.


Kawka - Port Sztynort. O tym małym miejscu można powiedzieć, że sanitariaty były zorganizowane profesjonalnie i w stosownej ilości do wielkości portu. W Węgorzewie np. jest port Keja - bardzo ładny, klimatowy i w ogóle, ale 4 kabiny prysznicowe wątpliwej jakości na 100 jachtów czyli około 600 osób... no, to jest nieporozumienie.

7.08.2006 Kierunek Mamerki (Leśniczówka, bunkry po niemieckie)


Wiatr 2-3B. Właśnie położyliśmy maszt i wypływamy z j. Dargin na prawie j. Mamry (po drodze malutkie jeziorko pełniące funkcję kanału komunikacyjnego między tymi jeziorami).


Cobrowie ;)


Na ZŁOTEJ


Jak to wieczorkiem... tym razem grill. Śpiewy trwały do drugiej nad ranem....


.....pomimo deszczu co chwilę popadującego...
Przypomniało mi się wejście Śmigła. Był tam taki gościu, co strasznie panikował o swoją łódkę i wszystkim dookoła dawał instrukcje: żeby dobrze kotwica trzymała ...itd. Tak sobie myślałem. Czekaj, zaraz ktoś z naszych podejdzie ;). Tak jak myślałem: z podniesionym mieczem Śmigło wpadł w dryfie z niezłą prędkością prosto w jego kierunku.... Ale gościu miał minę Myślałem, że się udusi tak się zagotował . Przesadzają co niektórzy.

8.08.2006 Kierunek Węgorzewo. Tego dnia wyruszyliśmy bardzo późno. Po 15:00. Śniadanko, zwiedzanie bunkrów, potem burza...


Miałem dosyć pomidorów na śniadanie i osobiście przyrządziłem jajecznicę. (To rzadkość na jachcie, by kapitan siedział w kambuzie [przynajmniej na morzu])


Kto chciał mógł obejrzeć poniemieckie bunkry (kwatera główna).


Siostry posiadają tę zdumiewającą właściwość, że potrafią na śpiąco i stojąco balastować.
Ponieważ do Węgorzewa było ze dwa strzelania z łuku skoczyliśmy jeszcze na j.Święcajty. Wiało fajnie, taka czwóreczka.


TAWERNA KEJA Węgorzewo. Najlepsza i najbardziej klimatowa tawerna w jakiej miałem okazję być. Paru ludzi przyniosło gitarę i po chwili tawerna się trzęsła od miarowego taktu wybijanego pięściami, nogami i rykiem kilkudziesięciu gardeł.


Fragment  Kasi R. To nie są poimprezowe urazy. ;) To latanie po pokładzie ;)

9.08.2006 Lecimy do Zatoki Rajcocha w rezerwacie na j. Dobskim. Na jachtach znaleźliśmy ulotki, że będzie tam koncert "Kochanków Sally Brown" no i piwo dla sternika gratis. To ostatnie oczywiście przeważyło decyzję poszczególnych kapitanów


Jakoś szybko się uwinęliśmy. Byliśmy na obiado-kolację na miejscu.


Pozostałe jachty zmrok zaskoczył na wodzie. Problem w rezerwatach polega na tym, że jak wiatr ucichnie pozostają się pagaje. Nie wolno używać silnika.


Zepsuliśmy Łukasza. Namiętnie czytał książki na rejsie. ;) Z tymi dwiema na rejsie to w sumie przeczytał sześć.


Mazurskie klimaty.


Wypatrujemy naszych przez lornetkę a tu dalej nic nie widać.


Fotka z pokładu NATALII


Wejście ELFa. Reszta przyszła dużo później. (Generalnie jachty na Mazurach nie mają świateł nawigacyjnych!). Naprowadzaliśmy naszych sygnałami świetlnymi ...z latarki.


Wszyscy szczęśliwie dotarli i załapali się na koncert (a przynajmniej jego część)


ELFY coś podjadają.


Kochankowie Sally Brown- taki kameralny występ dla dwudziestu paru załóg.

10.08.2006 Wracamy do Sztynortu. Dziś ma być tam koncert zespołu "Perły i Łotry". Zabawa gwarantowana


Wyspa kormoranów.
Strasznie długo nam zeszło na j.Dobskim. Brak wiatru i jazda na pagajach. Moja załoga miała dodatkowego pasażera w postaci Bartka Pakuły. Zawoziliśmy go do Giżycka, gdzie czekała Matylda, na której miał objąć dowodzenie. Arni musiał wracać do domu. Nadrabialiśmy czas goniąc na silniku i z postawiony fokiem szliśmy 7-8 węzłów. Braliśmy pasażerskie jednostki . Z powrotem razem z Matyldą szliśmy już na żaglach. Powiało.


PERŁY I ŁOTRY - koncert w Sztynorcie
Gdy oni zakończyli występ poszczególne załogi zaczęły swoje "występy". ZĘZA (tawerna) do rana dawała czadu, a nasi upstrzyli jak muchy ZŁOTĄ, skąd zakłócaliśmy pozostałym ciszę nocną.

11.08.2006 j. Kisajno - ostatni dzień rejsu


Pogoda na jachting. Z nudów związanych z brakiem sensownego wiatru ktoś zaczął.... potem to już wszystkie jachty napadały na siebie lejąc wodę czym popadło. Co niektórzy bezczelnie włazili na inne jachty i ... wywalali poszczególnych załogantów za burtę usiłując przejąć jacht. Też padłem ofiarą takiego zdradzieckiego ataku za moimi plecami. Nie będę mówił kto, ale jak sobie przypomnę te posiniaczone nogi i chyżą postać.... (wszystko jest zarejestrowane na taśmie - Kasia filmowała pozostając w ukryciu wewnątrz łajby).Drugi atak już był nieskuteczny. Z czterech napastników jeden wylądował za burtą, a reszta się zmęczyła tak jak ja i sami wyskoczyli...


Już zgodnie wszystkie jachty podążają na miejsce, o którym słyszeliśmy, że jest w szczególnych okolicznościach odwiedzane przez NEPTUNA.


Utrzymanie tyraliery sprawiało drobne kłopoty techniczne. Później już to ćwiczonko pozwoliło na majestatyczne żeglowanie flotą równo, bez niespodzianek bardzo blisko siebie.


Widok na drugą stronę łódki, akuratnie na Łukasza


Jak widać udawało się już utrzymywać tyralierę.

PROCEDURA PRZYJĘCIA DO BRACI ŻEGLARSKIEJ ZWANA CHRZTEM


Neptun i Prozerpina (Gumiś junior - Mateusz G. i siora - Monika T.)


Siora II - Paulina przygotowana na przybycie władcy mórz i oceanów


Nawiasem mówiąc kandydaci lepiej się przebrali od nas - starych żeglarzy


Kandydaci zostali spętani przez straż przyboczną Neptuna (Diabły morskie)


Tak oto spętani prowadzeni byli przed oblicze Neptuna, który miał się wkrótce pojawić w odpowiedzi na ich wołania.
Śmigło w między czasie tańczył coś.


Niebożęta wołają w niebogłosy jego wysokość Neptuna i jego małżonkę Prozerpinę.


Mhmm, na sucho to im nie uszło...


O to szczury lądowe klęczą przed ich morskością prosząc o przyjęcie do bractwa żeglarskiego.


Ta oto niewiasta ośmieliła się poddać w wątpliwość potęgę Neptuna... Neptun wydał stosowne zalecenie swoim diabłom, którzy postarali się wyjaśnić kandydatce na czym polega jego boskość. :P


Kandydaci kolejno zjawiali się przed obliczem jego wysokości. Jednak zwykle byli albo nie domyci, albo mieli (ły) krzywe zęby, albo też sprawiali wrażenie zabiedzonych. Neptun w swej dobroci kazał takich doprowadzić do porządku.


No proszę, jak zawodowy dentysta wyrównał Kasi ząbki ;) Neptun nie lubi gdy rozmówca kłami rysuje rafę koralową albo wznieca muł.


Pokrzywki zawsze dobrze robiły kandydatom.


Fryzjer był coś cienki w tym roku. Bardziej pieścił mniej szorował.


Stoisko konsumpcyjne - wszystkim smakowało i poprawiało figurę.


Widok na kandydatów z haka Neptuna (praktyczniejszy niż trójząb) też można podrapać, a mniejszy


Jak już wszyscy podobali się Neptunowi to dostawali nowe imię,pod którym mieli się wsławiać na morzach i oceanach (np. błądzący do koi, sikająca dryfkotwa, itd.). Na pamiątkę tego wydarzenia już żeglarze otrzymywali żeglarskie drobiazgi na szyję. (Np. 15kg kotwica danforda)


Kasia, która nie rozumiała boskości Neptuna ostatecznie po wyjaśnieniach złożonych przez osobistą straż przyboczną Neptuna odnalazła swoje stanowisko w tej sprawie
 

12.08.2006 Już w Giżycku. Sprzątanie jachtów, zdawanie ich, zamykanie budżetów rejsowych (zwykle było po ~200 zł zwrotu) no i wyjazdy do domów.


======================================

B O N U S


Fotki Darka załogi z pierwszego tygodnia. (Dopiero dotarły)


Jak widać "ojciec" miał głównie bardzo młodą załogę.

Części pierwszej szukaj w dziale artykułów > rejsy). Ewentualnie skorzystać z funkcji "szukaj" z hasłem fotorelacja.


Teksty i część fotek Mariusz Tarnowski
Inne fotki: uczestnicy rejsu


2006-08-26 23:16:03