11.05.2008 Leniwa słoneczna majowa niedziela. Na przystani jedni śpiewali przy użyciu sprzętu karaoke (z niezłym wzmacniaczem estradowym), inni pływali a jeszcze inni pracowali przy łódkach...

 

 



Przedłużaczy do zasilania sprzętu starczyło tylko do tego miejsca, ale i to nie przeszkadzało ;). Brzmiało to bardzo profesjonalnie i miłe było dla ucha. Fajny głos, świetnie prowadził imprezę. Trzeba będzie go zaprosić na jakąś naszą (np. regaty dwudniowe, nasi mogliby się też podłączyć, jakieś shanty odśpiewać, odegrać. Jakiś większy monitor czy rzutnik zorganizować to nie jest taki znowu problem ;, Tu sobie radził z laptopem, ale w tym słońcu to kontrast jednak jest potrzebny dość konkretny).

 



Majówka. Słoneczko w końcu przygrzało aż miło.

Temperatura była idealna do pracy z użyciem chemi wymagającej temperatury powyżej 20st.C. Wyciąłem odłażący fragment laminatu na DeZecie i położyłem nowy. Miałem jeszcze trochę czasu i pomalowałem poliuretanem prawie pół DeZety. Położony wczoraj szpachel na bazie żywicy epoksydowej pięknie związał i był w pełni utwardzony. Maciej Chroł z Kubą Mroczek przyłatali sklejką wodoodporną fragment pokładu na omedze SL-72. Maciej aktualnie robi kurs młodszego ratownika więc czas ma tylko w niedzielę ;). Janek Mrugasiewicz pomalował Omegę SL-69. Ta łódka jest do dobicia - konieczny jest wkrótce kapitalny remont. Na DeZecie jeszcze trzeba poprawić ławki - szlifowanie c.d., pozostały czarne miejsca - czyli grzyb jest pod lakierem. Trzeba zjechać szlifierką do białego drzewa bo inaczej na długo nowe ławki nie starczą. Na te miejsca co najmniej trzy warstwy lakieru trzeba położyć.

 



Marek z Rolandem wpływają do "portu". Zawsze chciałem dla beki wystawić na pomostach światła burtowe,, które były kiedyś w świetlicy, wstawić im jakąś charakterystykę i zrobić z nich światła wejściowe do portu (za główki portu robiłyby pomosty). Rzadko w nocy pływamy, ale.... sympatycznie by to wyglądało, jakoś tak bardziej za przystanią ;)

Z żeglarskim pozdrowieniem:
COBRA - Mariusz Tarnowski