Fotorelacja z 3 maja 2008 - prace na przystani, pierwsze wodowanie...
3.05.2008 Część naszych ludzi wraca właśnie z rejsu z Chorwacji, część szykuje się do następnych rejsów a jeszcze inni przygotowują sprzęt na przystani. Sezon za pasem.

Jednak dziś nie tylko praca była na przystani. Mieliśmy dziś pierwsze wodowanie jednostki żaglowej - FD (Flaying Dutchman - Latający Holender). Zakupiony w tym roku przez członków klubu sprzęt ma parę lat, ale jest naprawdę w niezłym stanie i niźle wyposażony. Bardzo ciekawe rozwiązania wielu patentów. Bloczków, linek co nie miara. Laatający Holender jest bardzo wymagającą łódką. Sam sternik nic tu nie zrobi ( o czym się chłopaki przekonali dziś). Powierzchnia genui jest niewiele mniejsza od grota (8m^2), jej nie wyluzowanie w szkwale wystarczy do zaliczenia grzyba nawet jeśli grot będzie w łopocie.

Jak widać na powyższym zdjęciu użyto zupełnie przyzwoityego osprzętu: bloczki, knagi Harkena oraz Rostana. Gdy się rzadko pływa warto opisać poszczególne fały, kontrafały, szoty, brasy itd.

Sprawdzamy na sucho działanie sterociągów, układu kierowniczego w motorówce WOPR. Na dniach test na mokro. Najpierw jednak chcemy zwodować DeZetę aby zrobić miejsce na motorówkę w dużym hangarze w którym są szyny przystosowane do wciągania łodzi wraz z wózkiem.

KARO (Karolina Małecka) czyści i maluje miecze do omeg. Plany wymiany dwóch pokładów w omegach ulega zawieszeniu. W tym roku będą zrobione tylko na tyle by były sprawne bez bajerów. Planowane fundusze trzeba przeznaczyć na obchody 60-lecia klubu...

Pierwsze w tym roku wodowanie jednostki żaglowej - Latającego Holendera. Na omegach trwa dalej szlifowanie, na SL-71 kładzenie ostatniej warstwy lakieru.

Dariusz Pobrucki i Roland Ramczyk ruszają w pierwszy testowy rejsik. Wiatr 2-3B temperatura wody 7st. Brrr

Koledzy nabierają szacunku do 18m^2 ożaglowanie podstawowego na dwie osoby. Ta łódka jest naprawdę wymagająca. Zaknagowana genua wystarczyła do położenia łajby w małym szkwale.

Bosman z Cobrą interweniują bo widać że jest problem z postawieniem łajby do normalnej pozycji. (Motorówka jeszcze nie gotowa więc zasuwamy na wiosłach)

Już prawie jest nasza!!!!

Stoi! Roland włazi na pokład. Załoga na balaście ma nie wesoło. Sternik zamoczył się tylko do kolan ;). Darek pływa już trochę i nie jedną wywrotkę zaliczył. Nabiera się takiej wprawy, że stawia się łajbę nie mocząc się dalej niż do kolan. Problem z postawieniem jak się okazało w tym testowym rejsie był wynikiem szybkiego nabierania wody w komory wypornościowe. Będzie trzeba dokładnie wszytko przejrzeć i połatać nieszczelności. Aczkolwiek i tak uważam że nie ma to jak wypełniona komora butelkami PCV po wodzie mineralnej czy Coli 2l. Zawsze jest pływalność a pojemność wolna którą może zalać woda jest niewielka.

Komandor (Mariusz Tarnowski) - tradycyjnie już od parunastu lat szlifuje DeZetę przed malowaniem. Roland Ramczyk będzie leciał z drugą burtą.

Nie samą pracą żyje człowiek! Po południu rekreacyjne ognisko. Nasza załoga z rejsu po Mazurach z 2006 roku pozazdrościła nam Ligi Optymistów ;) Nowy członek jak widać na kol. Justynie jest w drodze ;)

Ewa Tarnowska słucha szant od najmłodszych lat. Nie ma wyjścia biedna ;)

Konfrontacja przyszłych współzawodników w klasie optymist: Cyprian Ramczyk i Ewa Tarnowska (z tatusiami).

Ewka się rozkręca ;)
Autorką większości zdjęć jest Karolina Małecka oraz Katarzyna Tarnowska.