Tym razem FOTORELACJA z zajęć w Sailing Academy 1.09.2007 - manewrówka na silniku...

Tym razem kursanci mieli na tapecie jazdę na silniku.
Nie jest łatwo manewrować DeZetą na silniku w szczególności, że umiejscowienie silnika wymaga trwania w niewygodnej pozycji sternika stosunkowo nisko (złożony bezan ogranicza z tej wysokości widoczność (przy wchodzeniu do boksu po lewej)).

W ciasnej marinie nie wystarczy praca tylko sterem. Na silniku zdejmuje się blokadę i manewruje silnikiem. Mieliśmy lekki wiatr boczny, który dość skutecznie utrudniał manewry. Fakt, że z czasem dołożenie manetki do silnika gdzieś na prawej burcie ułatwiłoby nieco manerówkę.


Marek z ojcem nie mogli patrzeć na manery i zastanawiać się czy nastąpi gwałtowny kontakt z keją czy nie. Popłynęli w morze na Dark Starze.


Na pierwszej lekcji nie wszyscy zajarzyli o co chodzi. Będą jeszcze inne ćwiczenia przy bojach i przy pomoście nad jeziorem. Jednak okazja poćwiczenia w prawdziwej marinie dużą łajbą z konkretną inercją była jak najbardziej wskazana.


Wyjście w morze było w zasadzie dodatkowym elementem na kursie. Żeglarz jachtowy nie musi wogóle pływać po morzu, ale teoretycznie może. Więc zobaczenie tej różnicy pomiędzy prowadzeniem tej samej łajby (w tym przypadku DeZety) na jeziorze a na morzu było wskazane. Co prawda fala była 1 do 2m, ale uszło im w miarę na sucho. Wiatr 3B. Kursanci przekonali się, że na morzu trzeba się jeszcze liczyć ze słabością własnego organizmu (3 osoby odpadły). Jednak zobaczyli że na takich falach też da się pływać i nie ma potrzeby wpadać w panikę.


Kinga K. z (BAKISTY) i Jola K. z (ABAKUSa) dzielnie wytrzymały do końca pływania - funkcjonując w załodze.


Za rufą Marek z ojcem śledził nasze poczynania. Fajnie, że dysponuje teraz UKF-kami i fatwo się porozumieć czy ostrzec przed zamierzonym manewrem (z tego akurat nie skorzystałem, ale Marek orientuje się że nie pływaliśmy tam by lecieć jednym halsem ;) - uważał.


Nie pamiętam co Marek opowiadał w tym momencie, ale fajnie to wygląda ;)
 

Później zgodnie z planem był grill bez grilla, czyli zamówiliśmy parę pizz itp., i śpiewaliśmy sobie shanty.
Było fajnie ;)
Dzisiaj (niedziela 2.09.2007) kursanci rozpoczęli pierwsze próby podejścia do boi mimo że dalej mylą komendy przy zwrotach zarówno na sztag jak i na rufę. Postępy są jednak widoczne. Nie jest źle.

Mariusz Tarnowski